poniedziałek, 19 marca 2012

Spacerowo

Moje wiosenne porządki nie trwały nawet tydzień... po pierwsze okazało się, że jesteśmy oboje uzależnienie od kawy i wytrzymaliśmy tylko jeden dzień bez tego naparu, po drugie po trzech dniach zjadłam jajko i trochę jogurtu naturalnego, a w dniu piątym mieliśmy sprawy na mieście i spędziliśmy cały dzień poza domem, głód nam zajrzał w oczy, a że my się nie lubimy głodzić poszliśmy coś przekąsić. Obiad był wegetariański, wiec nie mieliśmy aż takich wyrzutów ;) Nazajutrz mieliśmy gości - rodzina, klient i koleżeństwo w jednym :) czyli ja cały dzień miałam robotę, a Mateusz zrobił duszone warzywa i sadzone żebyśmy nie pomdleli. A na dzisiejszym spacerze tak zachciało mi się lodów, że już plan odnowy biologicznej zupełnie spełzł na dalszy plan..cóż chęci mieliśmy dobre, ale okoliczności nam nie sprzyjały. Za to zdecydowanie postawiłam na owoce. Codziennie na śniadanie pochłaniam mix owocowy, miksuje banany, pomarańcze, mango, a właściwie wszystkie owoce jakie tylko mam pod ręka i na jakie mam ochotę i dorzucam do tego pestki z dyni lub słonecznika, cudownie energetyzujący napój w intensywnej barwie poprawia samopoczucie. Sprawdza się znakomicie bo robi się go szybko, wspaniale smakuje, jest super zdrowy i syty. Zostaje przy tym na stałe. Czasem dodaje jeszcze jogurt, ale dosłownie łyżkę, dwie. Nie dosładzam, bo nie ma takiej potrzeby.




Śniadanko czyli zmiksowane: banan, pomarańcza, różowe winogrona (trzeba wyjąć pestki) i pestki z dyni










Rudzinka wcale się nie bała, ale jak przyczaiła, żeśmy bez prowiantu to nas olała.


Sejtan z frytkami i tagliatelle z pesto w "Mięsie Złym" - w tej knajpie dają także jedzenie dla wegan.




Lody z "tralalala"-  ich minus to rozmiar bo są wielkie i nie można zamówić pojedynczego smaku, za najmniejsza porcje, która jest ogromna płaci się 7 zł i są to dwa smaki. Plus -robią je na miejscu, duża ilość smaków i pyszność. 
Żona: mięta i milky
Mąż: kinder country i rafaello  


M-ta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz