piątek, 27 lipca 2012

letnia kosmetyczka

Przez ostatnie kilka dni było naprawdę upalnie, więc zrezygnowałam z paru kosmetyków, których wcześniej używałam na co dzień. Zdecydowanie odłożyłam na bok eyeliner, ponieważ wolę w upalny dzień wyglądać bardziej świeżo i naturalnie, a poza tym szkoda mi czasu na mozolne rysowanie kreski, a uwierzcie ja to robię naprawdę mooozooolnie i pocenie się przed lustrem ze skupieniem przedszkolaka podczas zajęć plastycznych, starającego się "nie wyjechać za linię". Dodatkowo nie używam perfum, a w ich miejsce spryskuję się balsamo-mgiełką, która jest świetnym rozwiązaniem na upalny dzień, bo nie dusi jak regularne perfumy, a dodatkowo nawilża skórę, ja mam swoją z firmy Soup & Glory o słodkawo-mydlanym zapachu. 






Moimi faworytami za to są lakiery do paznokci, których wręcz nadużywam, a uparłam się tego lata zwłaszcza na delikatne pastelowe odcienie. Wprawdzie posiadam sporą ilość mocnych róży, czerwieni i pamarańczy ale zdecydowanie odstawiłam je na razie na bok na rzecz trzech lakierów w delikatnych odcieniach. Są to dwa lakiery z Essie - szybkoschnące i bardzo trwałe, ale moim zdaniem nie tak mocno napigmentowane, więc trzeba nałożyć 3 albo nawet 4 warstwy, oraz lakier z Inglota - dość szybko schnie i utrzymuje się całkiem długo.


Inglot : 696 - pastelowa mięta
Essie : 82 Pink Lemonade -lekko perłowy różowo-cielisty
          688 Lovie Dovie - matowy białawy róż




Chociaż lubię słońce staram się tak bardzo nie opalać twarzy, nie zrezygnowałam z matującego podkładu, ale zdecydowanie mniej go nakładam, a w miejscach wielce potrzebujących po prostu punktowo nakładam korektor, matuje twarz pudrem prasowanym i tyle, ale bronzer i rozświetlacz są u mnie codziennością. Moim letnim faworytem jest Solar Powder z Soup & Glory. Ma on dwie części, brązową matową i złotą z drobinkami, można używać osobno lub mieszać obie, ja dodatkowo zastępuje nim także cienie do powiek. Praktyczny też w czasie podróży bo ma lustereczko i mały pędzelek w zestawie. Mój już z lekka nadszarpnięty.




No i najważniejsze odkrycie prawie idealny tusz do rzęs. Bardzo długo szukałam dobrego tuszu, ale wszystkie te, które u innych spisywały się doskonale u mnie niestety zwykle sklejały rzęsy, a po podkręceniu ich zalotką nie utrzymywały tego efektu nawet minuty. Na urodziny parę miesięcy temu dostałam od swojej szwagierki wśród innych kosmetyków wodoodporny tusz Yves Rocher, był opakowany w folię zabezpieczającą i miałam pewność, że nie wyschnie przez dłuższy czas. Akurat używałam innych dwóch, więc odstawiłam go na później i to była doskonała decyzja, bo gdybym od razu zdała sobie sprawę jaki jest wspaniały to zaniechałabym używania tamtych, a co za tym idzie nie zużyłabym ich do końca, a ja bardzo nie lubię marnotrawienia czegokolwiek. Obecnie mogę z ręką na sercu polecić ten tusz każdemu, jedynym jego małym mankamentem może być to, że delikatnie może się osypywać po kilku godzinach. Reszta to same plusy. Doskonale utrzymuje podkręcenie po zalotce, rozczesuje, rozdziela, wydłuża rzęsy, nie zostawia grudek, nie podrażnia oka, no i rzęsy pomalowane nim właściwie wyglądają tak, jakby były takie z natury długie i gęste. Gdy się skończy to zdecydowanie kupię następny. Dość ciężko go usunąć, gdyż jest wodoodporny, ale nie jest na tyle oporny by demakijaż stał się codziennym kilkuminutowym wydrapywaniem sobie oczu.



A na usta oczywiście Carmex, obecnie wydanie tubkowe, truskawkowe. Znakomicie nawilża, koi, moim zdaniem pięknie pachnie i ma SPF15.


Na koniec jeszcze parę słów z troszkę innej beczki, ale zahaczających o temat urody, otóż często słyszę od dziewczyn, zwykle szczupłych i ładnych, że w lato jest masakra, jest gorąco, że się gotują, ale że nie ubiorą szortów czy mini bo mają grube nogi, cellulit, rozstępy, że bluzka na ramiączkach to nie dla nich, bo mają bułki pod pachami, że mówią odkrytym butom zdecydowane nie, bo mają jakieś kompleksy na temat swoich stóp itp Na dodatek sama się czasem łapię na tym, że myślę coś podobnego na swój temat, ale staram się odpędzać od siebie takie myśli, a w rezultacie wygrywa u mnie moja własna wygoda i komfort i chociaż nie mam nóg modelki, raczej krótkie i krągłe odnóża, rozstępy, cellulit i co tam jeszcze jest w zestawie, to chodzę w lato kuso ubrana i to wszystko wystawiam na widok publiczny, bo jest nieziemsko gorąco i mam to w nosie czy komuś się to podoba czy nie. Za to zauważyłam, że nikt na te wszystkie rzeczy nie zwraca najmniejszej uwagi, a szczególnie płeć przeciwna, raczej dostaje komplementy na temat uśmiechu, zapachu perfum, ładnego makijażu. Jeszcze bardziej podbudowuje mnie mój mąż, który często  mnie komplementuje, dzięki czemu sama pozbywam się kompleksów. Wiadomo staram się dbać o dietę, ale bardziej o jej zdrowotny, a nie dietetyczny aspekt. Nigdy nie byłam i nie będę chuda bo lubię jeść i nie wyobrażam sobie spędzania godzin na siłowni, odstawienia makaronów, słodyczy i wszystkiego co pyszne. Jednak wydaje mi się, że gruba też nie jestem (przynajmniej w moim mniemaniu- choć pewnie są tacy co uważają mnie za opasłą - ale ich opinia mnie nie obchodzi nawet troszeczkę) i staram się by tak zostało, nie napycham się na noc, nie jem fastfoodów, nie piję słodzonych napoi. No i nawet jak zdarzy mi się troszkę przybrać na wadze, to staram się to jakoś tak racjonalnie zrzucić, nie głodzić się, ale czasem kupuję po prostu troszkę większe ciuchy zamiast np odmawiać sobie czekolady  w listopadowe ciemne dni ;)
Postawa Kate Winslet jest dla mnie tu wzorem do naśladowania, aktorka nie pozwala poprawiać swoich zdjęć, a jak tak się zdarzy to otwarcie o tym mówi, nie wstydzi się swojej wagi, mankamentów urody, wieku. akceptuje siebie i to jak wygląda. Nie kreuje wyimaginowanego obrazu kobiety, który obecnie panuje w mediach, a uzyskiwany jest głównie poprzez poprawienie zdjęć, już poprawionych przez chirurgów plastycznych aktorek i modelek. Pomimo tego dostaje znakomite role, jest nagradzana i zapraszana do wielu sesji zdjęciowych. Moim zdaniem jest to jedna z najpiękniejszych kobiet na świecie.... LOVE........



czwartek, 12 lipca 2012

druga porcja śniadaniowa

czyli ciąg dalszy śniadaniowej inspiracji


Pasta z cieciorki (puszka cieciorki + natka pietruszki + sól i pieprz + łyżka oliwy + blender w ruch) przykryta pomidorem, na bajglu, a na dokładkę nektarynki




French toast- eggy bread - czyli smażona ciabatta maczana w jajku + szynka podpieczona na suchej patelni, pomidor i kapka ketchupu




Kanapki z chleba razowego posmarowanego serkiem Philadelphia z awokado i suszonymi pomidorami
+ sól i pieprz




Tortilla pełnoziarnista z podsmażoną cebulka i szynką oraz surowym pomidorem, ogórkiem, kukurydzą z puszki i miksem sałat