piątek, 23 listopada 2012

Cmentarz zwierząt

Pewnego dnia zrobiliśmy sobie wycieczkę, którą od dawna planowałam, ale jakoś tak nie było nigdy okazji/chęci /siły/czasu aby się zebrać w sobie i właśnie  w to miejsce pojechać. Owego jednak dnia zebraliśmy się w sobie i w końcu dotarliśmy do londyńskiego Natural History Museum. Mieści się ono w przepięknym wiktoriańskim gmachu, a atmosfera panuje tam co najmniej dziwaczna, przynajmniej według mnie. Co prawda są tam codziennie tłumy turystów których ilość nieco psuje nastrój, ale czuć tam jakąś taką dziwną bajkową aurę, może to przez budynek, który jak wypisz wymaluj rodem prosto z osławionej angielskiej powieści o chłopcu czarodzieju na miotle, a może przez tony kości w większości przedpotopowych zwierząt, których łacińskie nazwy ciężko nawet wypowiedzieć, a co dopiero zapamiętać, a może to przez słoje przypominające te, z bajki o czarownicy, wypełnione parafiną, z okazami fauny zatopionymi w ich wnętrzu, zaopatrzone w pieczołowicie opisane etykiety. W każdym razie aura jest baśniowo -bajkowa, lecz za razem jakaś taka cmentarna. Wstydem byłoby mieszkać w angielskiej stolicy, a nie zwiedzić takiego muzeum, szczególnie, że wstęp jest wolny, więc jeśli kiedykolwiek zdarzy wam się być w Londynie, serdecznie polecam się tam udać.