środa, 28 sierpnia 2013

prezent


Takimi oto prezentami hand made obdarowywuje swojego małżonka w zamian za ciekawe wycieczki, przepyszne jedzenie i jego wesołą buzię :)


 



czwartek, 2 maja 2013

truskawkowe stuuudiooo

U mnie tylko praca i praca, czasem jakieś wyjazdy, ale też z pracą związane, no ale nie ma co narzekać bo robię to co lobię i sprawia mi to radość. Na osłodę ciężkiej pracy codziennie z rana jem dobre śniadanko, to mój ulubiony posiłek dnia.



ser biały+jogurt+borówki+maliny+truskawki+kawa



truskawkowe babeczki+róże na specjalne śniadanie




chleb organiczny wieloziarnisty+nutella+truskawki + kawa+marshmellows



organiczny chleb+nutella+serek biały+maliny i truskawki

środa, 6 marca 2013

obowiązkowe filmy animowane

Jeśli uważacie, że filmy animowane są niepoważne i nie potrafią mieć dobrej fabuły, to ten post powstał właśnie po to, by zmienić waszą opinię. Dziś wrzucam kilka trailerów filmów, które uważam za doskonałe pod względem, plastycznym, wizualnym, a także fabularnym. Jedne to luźniejsze bardziej beztroskie produkcje inne troszkę bardziej dające do myślenia, cięższe przy których można popłakać się zarówno ze śmiechu, smutku i wzruszenia na raz. Każdy film z osobna serdecznie wszystkim polecam.

PERSEPOLIS



MARRY & MAX 

\\

TRIO Z BELLEVILLE



SEKRET KSIĘGI Z KELLS



KSIĘŻNICZKA MONONOKE



W KRAINIE BOGÓW



GHOST IN THE SHELL



czwartek, 28 lutego 2013

degustacje

Strasznie tęsknię za latem, mam już dość krępującej ruchy grubej kurtki i rajstop, chce poczuć na policzkach promienie słońca i ciepły wiatr na gołych łydkach. Z utęsknieniem oglądam co rano moje lniane szorty w kolorze lazurowego morza nad którym nigdy nie byłam. Chce jeść truskawki na ławce w parku i cieszyć się słońcem nawet do późnego wieczora. Ech lato.. swoją nieobecnością łamiesz mi serce..
Pomimo tej późnozimowej depresji i notorycznego niechcenia i braku czasu staramy się korzystać z dobrodziejstw metropolii w której zachciało nam się mieszkać, chociaż czasem zastanawiam się, czy nie lepiej zrobili byśmy wyprowadzając się w miejsce gdzie słońce rozpieszcza troszkę bardziej..


Ciastka z chińskiego sklepiku o smaku duriana - azjatyckiego owocu tropikalnego o odpychającym zapachu a za razem wyśmienitym smaku. Nie odważyliśmy się go jak dotąd spróbować, ale jak znalazłam te ciasteczka to nie mogłam się oprzeć. Podejrzewam, że nie była to nawet cząstka tego co spotkało by nas po otworzeniu prawdziwego duriana ale ciastka i tak miały dziwny smrodek i pomimo tego, że były dość smaczne utrudniało mi to nieco degustacje, pierwszy kęs najgorszy, a potem już powoli zapominało się o tym zapachu.



Słodkie japońskie kuleczki mochi  robione z klejącego ryżu i mąki ryżowej, tradycyjnie wykonuje się je w wielkim moździeżu ubijając drewnianym ubijakiem i spożywa najwięcej podczas obchodów nowego roku. My mieliśmy trzy wersje, nadziewane pastą z czerwonej fasoli, zielone z zielonej herbaty oraz obtoczone sezamem z ciemnym nadzieniem - chyba właśnie z czarnego sezamu - były moim zdaniem najlepsze. Niestety choć wszystkie wyglądały pięknie to nie powaliły mnie na kolana, a wręcz rozczarowały mdłym smakiem i miękką, niewyraźną konsystencją.



w kapsule London Eye





British Museum




Dwa nowe ulubione kolory 304 papaya i 303 lychee - jasne i pastelowe może przyspieszą nadejście wiosny


mój wiosenny parapet

niedziela, 27 stycznia 2013

Gorąca czekolada Clipper

W zimowy, ciemny, zimny dzień nic tak nie poprawia humoru jak kakao albo gorąca czekolada. Wiadomo, że najlepiej smakuje taka zrobiona od podstaw samemu, ale w taki dzień zwykle jesteśmy bardzo ospali i leniwi i najlepiej jakby wszystko się za nas robiło samo. Dobrym kompromisem wydawałaby się czekolada instant, ale jak mam być szczera to te wszystkie dodatki jakie dosypują producenci większości marek mnie odstraszały i jakoś nigdy nie kupowałam tego typu produktów. Ostatnimi czasy natknęłam się natomiast na czekoladę Clipper, która jest czymś pomiędzy. Skład jest dość prosty i mały co jest dużym plusem, cukier i kakao organiczne, żadnych barwników, więc wydaje mi się, że to dość dobra alternatywa dla leniuszków takich jak ja, którzy chcieliby szybko i zdrowo na raz. Producent sugeruje dolewanie samej wody, ale ja swoją robiłam pół na pół z mlekiem, no i dokładałam jeszcze na wierzch kożuszek małych pianek. Mniam!







niedziela, 13 stycznia 2013

tattoo

Ostatnio zrobiłam to maleństwo na dłoni mojego ulubionego klienta :D obyło się nawet bez marudzenia i stękania że ała boli ;)